wtorek, 31 lipca 2012

Jeden:Wspomnienia,to coś czego nie odbierze Ci nikt.



Sobotniego wieczoru, gdy odrobiłam lekcje, usiadłam do komputera, nie mając co robić.
-No to co u moich ulubionych chłopców?- spytałam sama siebie, przeglądając kolejne plotki o ulubionym zespole. Dużo nastolatek ma obsesje na punkcie jakiejś gwiazdy, zazwyczaj na chwilę, dwa teledyski i spokój. Ale ja nie. Byłam wierna ich piosenkom, wspierałam różne akcję, prowadziłam bloga.
Wpisałam adres, a po chwili widziałam już charakterystyczne żywe kolory strony. Przejrzałam najnowsze komentarze, widząc w nich wiele pozytywnych opinii oraz próśb o więcej, co mnie cholerne ucieszyło.
Zalogowałam się na konto, zaczynając pisac kolejny post.
"Za kilka dni będę miała możliwość zobaczyć One Direction! Po tylu miesiącach oczekiwania będą występować na naszej scenie, tutaj w Londynie. Nie moge przestać myśleć o tym wielkim i zapewne wspaniałym wydarzeniu. Oni mają intrygujące, powalajace głosy, które dopełniają się i tworzą coś, co kochają wszyscy fani. Nie da się tego nazwać, to jedno wielkie 'wow'. Jestem bardzo szczęśliwa, wiedząc, że uda mi sie zobaczyć Liam'a. Uważam, że jest naprawdę przystojny, kochany. Wymarzony chłopak, którego chciałabym poznać osobiście! Mam wielką nadzieje, że wezmę autograf i jeśli się oczywiście uda go zdobyć, zrobię zdjęcie i Wam pokaże!
Dzisiaj kończę, zaraz idziemy z Lily na zakupy. Kolejne szaleństwo, śpiew i wygłupy. Całe my. Szczere całusy i mocne uściski, kochani. Zawsze oddana, Natalie."
Przejrzałam szybko tekst, sprawdzajac błędy,a kiedy upewniłam się, że wszystkie poprawiłam, opublikowałam notkę. Uśmiechnęłam sie delikatnie, wyłączajac komputer. Wstałam z miejsca, wyjmując z szafy czerwoną bluzkę na krótki rękaw, która miała z boku dosyć szerokie rozcięcie oraz czarne rurki. Przebrałam się, wchodząc do łazienki. Otworzyłam kosmetczkę, biorąc do ręki tusz. Przejechałam nim po rzęsach, powodując natychmiastowy, zamierzony efekt pogrubionych rzęs. Szybko pomalowałam jeszcze usta truskawkowym, bezbarwnym błyszczykiem i byłam gotowa. Cmoknęłam do swojego odbicia, widząc w nim zadbaną dziewczynę, która na zewnątrz wydaje się być wszystkim co najlepsze, jednak w środku jest troszkę inaczej. Jej życie także nie jest takie przeszczęśliwe.
- Dobra, koniec z użalaniem się.
***
Poprawiłam torebkę, spadającą mi z ramienia, a po chwili poczułam ręcę, które mnie mocno obejmowały.
- Natalie! Ślicznie wyglądasz. - usłyszałam, kiedy towarzyszka puściła mnie, całując mój policzek. Zaśmiałam się cicho, przypatrując się jej. Miała na sobie  zieloną bluzkę z rękawkami trzy czwarte, białe spodnie i trampki z wieloma podpisami.
- Hej, dzięki. Ty wcale nie gorzej. - zaśmiałayśmy się obie, idąc w stronę pierwszego sklepu.
- O mój Boże! Muszę to mieć! - pisnęła mi koło ucha brunetka, biegnąc do bliżej nie określonego mi miejsca. Chyba zapomniałam wspomnieć, że Lili jest zakupoholiczką. Odkąd tylko sięgam pamięcią w sklepach spędzałyśmy całe dnie, kupowałyśmy masę ciuchów, często nie przejmując się cenami, za które moglibyśmy mieć jedzenie na miesiąc. W dodatku w połowie ani razu nie była, ze mną było tak samo. Jednak i tak kocham ją jak nikogo innego. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Promyczkiem światła, starającym się mi pomóc. Zawsze czułam się przy niej bezpiecznie, bo o rodzicach powiedzieć tego nie mogę. Ważniejsza jest,była i będzie praca, i różne bankiety, na które chodzą co wieczór lub ważne wyjazdy, niby służbowe, na Karaiby czy do Miami. A później widzę ich zdjęcia, gdy pluskają się w wodzie, opalają lub chodzą po barach, pijąc co popadnie. Więc to właśnie dlatego Lili jest dla mnie taka ważna. Jeśli by jej tu nie było, załamałabym się. Psychicznie, fizycznie - ogólnie. Jest między nami wytworzona mocna więź, linia, która nigdy nie może się zerwać. Nie można do tego dopuścić. Ja na to nie pozwolę.
- Nati, chodź tu! Nie mogę zapiąć tej sukienki. - jęknęła cicho, a ja wyrwałam sie z swoich myśli, zauważając, że przez dłuższy czas, stałam w miejscu, patrząc się w jeden punkt. Weszłam do przymierzalni, łapiąc za suwak i pociągnęłam go do góry. Spojrzałam przed siebie, widząc odbicie lustrzane Walter.
- Wyglądasz olśniewajaco. - oznajmiłam, wpatrując się w nią z zachwytem. Miała gust, trzeba to przyznać. Na jej ciele spoczywała kremowa sukienka na ramiączka, która pięknie kontrastowała z jej ciemnymi włosami i zadbaną cerą. Zazdrościłam jej. Wyglądu, rodziny. Ale trzymałam kciuki za to, by jej życie ułożyło się tak, aby zawsze była szczęśliwa, nigdy nie cierpiała. Będę o nią dbać do końca swoich dni. Jestem pewna, jeśli ktokolwiek chciałby ją skrzywdzić... Nie darowałabym tego.
- Napewno? Wiesz wcześniej wydawała mi się ładniejsza. Moja figura nie jest tak idealna jak modelki czy tamtego manekinu. - powiedziała to tak szczerze, że nie mogłam się powstrzymać i delikatnie uderzyłam ją w ramię. -Auć.To bolało.-wyznała.- No co? -zapytała, masując obolałe miejsce i patrząc na mnie z wyrzutem.
- Masz idealną figurę. Jesteś piękna, mądra i utalentowana pod każdym względem. W dodatku jesteś moja przyjacióką, której charakter powala na kolana. - Przytuliła mnie mocno, a ja kierując się emocjami, odwzajemniłam uścisk, uśmiechajac się do siebie. Cudownie jest mieć kogoś, kto zawsze potrafi pomóc, niezaleznie od sytuacji. Kogoś kto zawsze stoi po twojej stronie, nawet jeśli to twoja wina. Przyjaciółkę.
- Okej, chodźmy dalej. - zaczęłyśmy przeglądać ubrania. Moda była teraz naprawdę zaskakująca. Albo sukieki jak firanka, bluzi, które ledwo co coś zakrywały, spodnie obcisłe, ze brak oddechu i buty na obcasach-bardzo, bardzo wysokich! Myśląc, że już nic tu nie znajdę, oparłam się o ściane, obserwując Lilkę. Dziewczyna spojrzała na mnie, mrużąc oczy, poetm złapała jakąś bluzkę, podchodząc do mnie.
- W tym będziesz wyglądać niesamowicie! - rzuciła we mnie trzymaną rzeczą, a ja rozłożyłam ją, uważnie analizując każdy skrawek materiału. Niebieska tunika, bez ramiączek, z paskiem pod biustem. Rzeczywiście pasował mi kolor i krój. Kąciki ust uniosłam do góry, oczy świeciły mi się z wybranej przez towarzyszkę tuniki. Ona widząc moją reakcję, złapała mnie za rekę i obie ruszyłyśmy do kas.
- Przecież nie przymierzyłam!- obruszyłam się. Wywróciła oczami
- Obie wiemy, że będzie pasować. Twój rozmiar.
Po kupieniu ciuchów, usiadłyśmy przy fontannie, zajadając się lodami.
- Raz se byłam w gaju! - zanuciła. Uśmiechnęłam się szeroko. Wiedziałam co teraz nastąpi.
- Było mi tam jak w raju... - dokończyłam.
- Brali mnie za cnotkę!
- Taką dziwną idiotkę! - obie już śpiewałyśmy na cały głos. Przechodnie oglądali się za nami, śmiejac się.
- Lubili, gdy byłam dzika! - wrzasnęła dziewczyna, a ja wybuchnęłam smiechem.
- Widzieli jak moja babka fika! - palnęłam, a Lily uniosła lewa brew do góry.- Nie mogłam nic wymyślić, okej?!
- To lecimy teraz z czymś innym. Zaczynaj! - rzuciła, a ja zamyśliłam się na chwilkę.
- Zaczyna się szkoła, a ja łapie doła.
- Ale stara ty nie dołuj sie tym, tylko mów nich dalej tworzy się nasz rym! - Mogłam się spodziewać, że tak nam zleci kilka kolejnych godzin. W końcu Natalie i Lili nie potrafią usiedzieć w spokoju pięciu minut.
***
Właśnie trwała próba do naszego koncertu, który miał odbyć się w Londynie. Chłopaki byli niesamowici. Każde słowo piosenki,które wychodziło z ich ust było melodią dla moich uszu. Niestety mi nie szło tak dobrze jak im. Byłem nieobecny,moje myśli skupiały się na najbliższym koncercie. Odczuwałem niepokój, który jeszcze nigdy nie towarzyszył mi przed występem. Byłem przekonany, że wydarzy się coś niesamowitego, jednak się tego obawiałem.
Chłopaki widząc, jak bardzo się męczę, zarządzili przerwę. Od razu skierowałem się w stronę wyjścia, aby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
Oparłem się o ścianę i przymknąłem oczy. Starałem się opanować swoje emocje i wyrzucić z głowy negatywne myśli, które wracały jak bumerang. W życiu nie miałem takiej tremy, strach pomyśleć co będzie przed jutrzejszym koncertem.
Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem przepięknie oświetlony Big Ben, który wybijał właśnie godzinę dwudziestą drugą. Kochałem Londyn. To miasto zawsze przyciągało mnie do siebie jak magnez. Uwielbiałem wieczorne spacery po zachodzie słońca. Zawsze miałem wrażenie, że Londyn budzi się do życia dopiero nocą.
-Louis wszystko w porządku ?-Usłyszałem zaniepokojony głos Harry'ego, który właśnie stanął obok mnie.
-Tak. Po prostu mam złe przeczucia co do występu. -Powiedziałem, spoglądając na przyjaciela. Na jego twarzy widziałem zdziwienie i smutek.
-Nie przejmuj się! Wyjdzie nam świetnie, tak jak zawsze.- Poklepał mnie po ramieniu, w jego słowach zawsze wyczuwałem troskę. Był dla mnie jak brat, który wspiera mnie na każdym kroku.
-Dziękuję Ci.- Tylko tyle zdołałem z siebie wydobyć. Byłem bardzo zmęczony i ledwo trzymałem się na nogach.
-Pamiętaj, zawsze trzymamy się razem.-Powiedział z promiennym uśmiechem. Od razu przypomniały mi się stare dobre czasy.- Zaczekaj tutaj, lecę po resztę. Jest już późno i wszyscy mamy dość na dzisiaj. Przyda nam się teraz odpoczynek.-Dodał szybko i zniknął za drzwiami.
Miałem przeczucie,że momentami potrafi czytać w moich myślach...
Najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mogłaby się przydarzyć w życiu zwykłego nastolatka było spotkanie czwórki niesamowitych chłopaków, którzy odwrócili jego świat o trzysta osiemdziesiąt stopni. Dali szansę na nowe możliwości i otworzyli wrota sławy. Kiedy wspomnieniami wracam do pierwszych chwil spędzonych za kulisami brytyjskiego programu X Factor przed przesłuchaniem, czułem jakby moje serce miało zaraz wypaść z klatki piersiowej. Głosy jurorów i widzów dochodzące z okolic sceny odbijały się w mojej głowie ze zdwojoną siłą. Tego wieczora przeczuwałem, że zaraz wydarzy się coś czego tak bardzo się obawiałem. Żołądek podchodził mi go gardła. Zawsze, kiedy wychodziłem na scenę, podczas różnych konkursów widziałem ludzi, których wzrok spoczywał tylko na mnie, wydawało mi się, że nie wyduszę z siebie ani słowa. Do tej pory potrafiłem się przełamać, jednak tej nocy mogło być inaczej. Przeniosłem swój wzrok na siedzącego koło kurtyny młodego bruneta, który ze zdenerwowaniem spoglądał w stronę widowni. Na pierwszy rzut oka było widać, że przejmował się bardziej niż ja. Kiedy spostrzegł, że przyglądam mu się od dłuższego czasu obdarzył mnie promiennym uśmiechem, a ja podszedłem do niego niepewnym krokiem.
-Nie martw się. Wszyscy tutaj jesteśmy spięci. Na pewno oboje przejdziemy.- Powiedziałem. Moje słowa nawet mnie podniosły na duchu, na twarzy chłopaka pojawił się delikatny spokój.
-Widzisz te tłumy? Na pewno coś mi nie wyjdzie.-Powiedział spuszczając wzrok na ziemię.
-Słyszałem jak śpiewałeś na korytarzu, masz naprawdę cudowny głos i wielki talent. Uda Ci się!-Powiedziałem, klepiąc go delikatnie po ramieniu. Na jego twarzy momentalnie zagościł uśmiech. Nie znałem go, ale wiedziałem, że jest chłopakiem, w którym dziewczyny zakochują się. Kto nie pokochał by tego niesamowitego uśmiechu i dołeczków?
-Dziękuję Ci za te słowa, naprawdę wiele dla mnie znaczą. Przed nami jeszcze długa droga na szczyt.- Powiedział po chwili zastanowienia, na jego twarzy zauważyłem delikatny rumieniec.
-Louis Tomlinson.-Przedstawiłem się podając mu dłoń.
-Harry Styles.-Odpowiedział odwzajemniając gest.
Po chwili usłyszeliśmy słowa prezentera, który zapowiadał właśnie występ Harry'ego.
-Trzymam kciuki.-Tylko tyle zdołałem z siebie wydusić,zanim Harry wyszedł na scenę,przed samą kurtyną posłał mi delikatny uśmiech. W jego oczach widziałem niepokój, dałem mu znak, że trzymam za niego kciuki. Usiadłem na jego miejscu.
Już po chwili wsłuchiwałem się w słowa piosenki "Isn't she lovely", którą śpiewał właśnie mój nowy znajomy.
"Isn't she lovely
Isn't she wonderful
Isn't she precious
Less than one minute old
I never thought through love we'd be
Making one as lovely as she
But isn't she lovely made from love..."
Kiedy usłyszałem pozytywne komentarze jurorów po zakończeniu występu Harry'ego, odetchnąłem z ulgą. Dobrze wiedziałem że na świetny głos i bez problemu przejdzie do kolejnego etapu. Teraz przyszła moja kolej, widok uśmiechu na twarzy Harry'ego dodał mi sił, po jego policzku spływało kilka łez. Zdążyłem mu pogratulować i od razu wbiegłem na scenę. Powiedziałem kilka słów o sobie i zamknąłem oczy.
Od razu z moich ust zaczęły wypływać słowa dobrze znanej mi piosenki, piosenki, która tak wiele dla mnie znaczyła. Teraz nie liczyły się dla mnie opinie jurorów. Fakt,że spotkałem prawdziwego kumpla, który w dzisiejszych czasach jest wart złota ,był dla mnie najważniejszy. Znam Harry'ego zaledwie kilka minut, ale wydaje mi się, jak bym znał go od zawsze.

"Hey there delilah
Dont you worry about the distance
Im right there if you get lonely
Give this song another listen
Close your eyes
Listen to my voice its my disguise
Im by your side..."
Po moim występie zapanowała grobowa cisza, serce waliło mi jak dzwon. Na twarzach jurorów i widzów widziałem łzy, sam ledwo co trzymałem swoje emocje na wodzy.
Kiedy zobaczyłem napis trzy razy 'Tak', miałem uczucie jakby moje serce pękło ze szczęścia.
Szybko udałem się za kulisy, aby ochłonąć. Nagle poczułem, że ktoś mocno mnie ściska, dobrze wiedziałem kto to.
-Louis gratuluję.-Powiedział łamiącym głosem Harry, ta piosenka naprawdę wszystkich chwytała za serce. Nawet Harry'ego.
-Od tej pory trzymamy się razem.- Powiedział Harry, obdarzając mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki widziałem u chłopaka. Wiedziałem, że to początek pięknej przyjaźni.
***
Tamten wieczór należał do najlepszych w moim życiu. I nic nie mogło go zepsuć. Poznałem prawdziwego przyjaciela, który jako jeden z nielicznych rozumiał moją pasję do muzyki. Byłem wyczerpany. Odczuwałem ból wszystkich mięśni, ale nie zwracałem na niego uwagi. Usłyszałem właśnie odgłos mojego brzucha, który domagał się jedzenia. O ile dobrze pamiętam, zjadłem wtedy tylko śniadanie, które składało się z kilku kanapek z szynką oraz mojej ulubionej marchewki. Udałem się w stronę pokoju, w którym znajdowały się moje rzeczy. Delikatnie otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się rzadko spotykany widok. Młody blondyn, siedział na niewielkiej sofie na kolanach trzymając moje pudełko z jedzeniem. Na początku stałem jak wryty, ale kiedy zobaczyłem smutny wzrok chłopaka zaskoczenie minęło.
-To twoje pudełko?Przepraszam, ale myślałem, że umrę z głodu.-Powiedział nieśmiało, oddając mi pudełko.
-Częstuj się! –Powiedziałem z uśmiechem dzieląc się jedzeniem. Ja zabrałem soczystą marchewkę, a chłopak kanapkę.
Był młodszy ode mnie, miał błękitne oczy,które od razu przypominały mi kolor morza. Widać, że był wielkim smakoszem, o dziwo był chudy, nawet za chudy.
Miał na sobie czarną podkoszulkę na niej koszulę w kratkę, całość dopełniały jeansowe spodnie.
- Gdzie moje maniery. Jestem Niall Horan.- Dodał po chwili milczenia, przerywając jedzenie.
-Louis Tomlinson- Odpowiedziałem podając mu dłoń.
-Twój występ był naprawdę rewelacyjny. Masz ogromny talent i robisz świetne kanapki.- Powiedział z promiennym uśmiechem.
-Dziękuję. A ty, kiedy masz przesłuchanie?- Zapytałem, mina chłopaka momentalnie się zmieniła. W jego oczach widziałem rozpacz. Kanapka wypadła mu z rąk.
-Rany! Zapomniałem!- Krzyknął i jak torpeda zniknął za drzwiami.
Bardzo mu współczułem,ale nie mogłem opanować śmiechu. To naprawdę niesamowite uczucie poznać dwóch wspaniałych ludzi jednego wieczoru. Niall był uroczym i niezwykle zabawnym chłopakiem,przy którym nie zaznałem nudy. Jego słodki śmiech, o charakterystycznej barwie mogę rozpoznać w przeciągu kilometra. Jednym słowem był idealnym przyjacielem.
Niall nadal pozostał tym samym radosnym chłopakiem, jakiego poznałem kilka miesięcy temu. Nie zmienił się nic, a nic. Zadziwia mnie ilość jedzenia,jakie zjada, a jeszcze bardziej fakt, że nie przybiera na wadze. Jest bardzo wyrozumiały. O każdej porze dnia i nocy można na niego liczyć.
***
Przechadzałem się korytarzami w poszukiwaniu Harry'ego i Niall'a. Którzy przepadli jak kamień w wodę. Domyślałem się, że Niall również przeszedł do kolejnego etapu. Kiedy usłyszałem donośny okrzyk radości blondyna, którzy rozszedł się wyraźnym echem po całym budynku. Byłem tego pewny. Harry pewnie przebywa teraz w otoczeniu pięknych dziewczyn, które zahipnotyzował swoim uśmiechem. A ja, nie mogłem usiedzieć na miejscu. Byłem najszczęśliwszym chłopakiem tego wieczoru. Zastanawiałem się co jeszcze może się dzisiaj wydarzyć.
Nagle zauważyłem idącego prosto na mnie bruneta ze spuszczoną głową. Nie zdążyłem zejść na bok i oboje wylądowaliśmy na podłodze. Widać, że upadek sprowadził chłopaka na ziemię.
-Wybacz zagapiłem się.- Powiedział, delikatnie głaskając swoje czoło.
-Nic Ci się nie stało?-Zapytałem, kiedy udało nam się podnieść z ziemi.
-Tak. Moje nerwy zaraz spowodują, że zrobię coś sobie albo innym.-Powiedział z delikatnym uśmiechem
Miał na sobie szarą koszulę w kratkę i czarne spodnie. Na pierwszy rzut oka był bardzo uporządkowanym i miłym chłopakiem. W jego oczach widziałem troskę i smutek.
-Nie martw się. Każdy przed występem ma wielką tremę. Ale kiedy wychodzisz na scenę trema znika. Jurorzy są bardzo mili, a widownia cudowna.-Powiedziałem. Czułem, że moje słowa podniosły chłopaka na duchu.
-Zawsze tak wszystkim pomagasz?-Zapytał przyglądając mi się uważnie, na jego twarzy widziałem pogodne zdziwienie.
-Dzisiaj jest wyjątkowy wieczór. Wszyscy musimy wspierać siebie nawzajem.-Powiedziałem z delikatnym rumieńcem na twarzy.
-Jestem Liam Payne.- Przedstawił się podając mi rękę.
-Louis Tomlinson.-Odpowiedziałem, odwzajemniając gest.
- Dzięki tobie udało mi się choć na chwilę zapomnieć o zbliżającym się przesłuchaniu. Bardzo Ci dziękuję. Mam nadzieję,że zobaczymy się jeszcze dzisiaj.- Powiedział i oddalił się w stronę sceny, widziałem na jego twarzy szeroki uśmiech.
To naprawdę cudowne uczucie bycia potrzebnym innym.
Na początku naszej znajomości Liam był bardziej spokojny, z biegiem czasu pokazał nam swoje szalone wcielenie. Bez wahania jest najbardziej wrażliwy i opiekuńczy z naszej piątki. Dba o wszystkich i nigdy nie pozwala na to, aby ktoś siedział smutny lub samotny. Jest typem romantyka i marzyciela , który nieustannie chodzi z głową w chmurach. Na początku naszej kariery Liam wydawał się być bardzo zagubiony . Z resztą tak jak każdy z nas. Jednak on martwił się każdym najmniejszym szczegółem i wszystko bardzo przeżywał.
Aż w końcu odnalazł swoją ścieżkę i od tej pory nią zmierza bez zmiany kierunku.
Teraz Liam jest wspaniałym przyjacielem, którego każdy z nas tak bardzo potrzebuje.
***
Wyszedłem z zatłoczonego budynku, aby opanować tykające we mnie jak bomba emocje. Podmuch chłodnego wiatru delikatnie schłodził moje policzki. Mój wzrok spoczął na ogromnym budynku X Factor, który po zmroku wyglądał troszkę przerażająco. Tak naprawdę do wzięcia udziału w programie namówiła mnie rodzina i przyjaciele. Bez nich nigdy nie odważyłbym się wystąpić przed tak dużą publicznością. Kiedy odbywał się mój występ, pewnie siedzieli wygodnie w hotelach przed telewizorem i trzymali za mnie kciuki. Po ogłoszeniu wyników zasypali mnie telefonami z gratulacjami, to naprawdę cudowne uczucie, wiedzieć ile osób wspiera cie w trudnych chwilach.
Zauważyłem, że o ścianę opiera się chłopak, był bardzo zdenerwowany. Z trudnością zapalił papierosa. Cały się trząsł z nerwów. Przez chwilę zastanawiałem się czy podejście do niego jest dobrym pomysłem i czy całkowicie nie pogorszę sytuacji. Raz kozie śmierć! Najwyżej uderzy mnie w twarz i jego negatywne emocje się wyładują.
Powoli udałem się w jego stronę. Na początku usiadłem koło niego bez słowa, czekając na reakcję. Wzrok czarnowłosego chłopaka utkwiony był w oddali. Na jego twarzy malował się smutek i przygnębienie. Wiedziałem, że nie jest typem chłopaka, który na dzień dobry daje komuś w twarz. Pozory mylą.
Minęło dobre pięć minut zanim chłopak otrząsnął się z transu i skierował swój wzrok na moją osobę. Delikatnie się do niego uśmiechnąłem. Wiedziałem, że uśmiech może zdziałać cuda. Jednak nie na wszystkich on działał.
-Nic mi się w życiu nie udaje.-Zaczął niepewnie spuszczając wzrok.- Jedyną rzeczą, która nadawała mojemu życiu sens była muzyka. Ale nawet ona mi nie wychodzi.
-Nie mów tak. Muzyka wyraża ciebie. Każdy ma różne zdanie na temat muzyki. Najważniejsze jest to, że robisz to co kochasz i tobie się to podoba. Zdanie innych tak naprawdę się nie liczy. Ty jesteś jurorem swojego życia.- Moje słowa zaskoczyły tak samo mnie jak i chłopaka. Wszyscy zawsze mi powtarzali, że mam talent do przemówień, które zawsze kończyłem w wielkim stylu. Wybuchnięciem śmiechu.
- Jak się domyślam. Jesteś już po przesłuchaniu? -Przeczuwałem, że tym pytaniem wchodzę na cienki lód. Ale musiałem się dowiedzieć co trapi chłopaka.
-Tak. Przeszedłem dalej.-Przerwał chwilę milczenia.-Ale jednemu z jurorów nie podobało się. Delikatnie powiedział mi, że nie za dobrze śpiewam.- Dodał naśladując głos jednego z jurorów programu.
- Nie przejmuj się. Pozostałej trójce twoje wykonanie się podobało i na pewno widowni również. Nie słyszałem twojego wykonania, ale na pewno zaśpiewałeś ją prosto z serca. W kolejnej piosence daj czadu! Niech wszystkim opadnie szczęka .- Pierwszy raz zobaczyłem na twarzy chłopaka szeroki uśmiech. W jego oczach pojawiły się wesołe iskierki, które bardzo mnie zaskoczyły.
-Dzięki. Twoje słowa naprawdę wiele dla mnie znaczą. Pierwszy raz w życiu spotykam osobę, która bezinteresownie stara się mi pomóc.- Powiedział z uśmiechem. Czułem jak mój policzek robi się czerwony.
-Nie ma za co dziękować. Lubię pomagać innym. Czuję się wtedy potrzebny. - Dodałem. Oboje wstaliśmy z zimnej ziemi.
-Jestem Zayn.- przedstawił się, kiedy staliśmy na równych nogach.
-Louis Tomlinson. - Odpowiedziałem. Zerwał się silny wiatr i razem skierowaliśmy się do wejścia.
Zayn przeszedł w życiu wiele nieszczęścia. Podziwiam go za to, że pomimo wszystkich krzywd jakie zgotował mu los, nie załamał się. Stał się silnym i odważnych chłopakiem. Od naszego pierwszego spotkania zmienił się nie do poznania. Na każdym kroku pokazuje nam ile dla niego znaczy muzyka i prawdziwa przyjaźń. Cieszy się z każdej najmniejszej rzeczy. Niestety nadal nie przestał palić papierosów. Przynajmniej ograniczył palenie do dwóch, góra trzech dziennie. Lubi , kiedy uważa się go za niegrzecznego chłopaka. Lecz w głębi duszy jest bardzo wrażliwy na krzywdę innych. Zawsze potrafi nas ze sobą pogodzić,kiedy się pokłócimy.

Harry nie zmienił się ani trochę. Nadal jest tym samym chłopakiem, na którego widok dziewczyny mdleją. Jego promienny uśmiech poprawi humor nawet największemu smutasowi. Nie potrafię się na niego długo złościć. Zawsze rozwesela mnie do łez. Harry ma po prostu swój urok.

Westchnąłem cicho rozsiadając się wygodnie na fotelu, na kolanach trzymając swój laptop. Chłopaki zajęci byli oglądaniem horroru The Ring. Nie miałem ochoty na oglądanie filmu z przerażającą dziewczynką w roli głównej.
Na samym początku przeglądałem strony informacyjne. Na których nie było nic interesującego. Znając moje umiejętności niechcący wszedłem na jedną ze stron fanów naszego zespołu. Często przeglądamy te strony. Jesteśmy ciekawi co fani myślą na temat naszych występów, ubrań i piosenek.
World-Direction.com
Kiedy zobaczyłem nagłówek strony od razu uśmiech zagościł na mojej twarzy. Na nagłówku widniało zdjęcie z okładki naszej nowej płyty. Ilekroć widzę to zdjęcie, zawsze przypominają mi się przyjemne chwile spędzone z przyjaciółmi.
Przeszyłem do czytania wpisu autorki:
"Za kilka dni będę miała możliwość zobaczyć One Direction! Po tylu miesiącach oczekiwania będą występować na naszej scenie, tutaj w Londynie. Nie mogę przestać myśleć o tym wielkim i zapewne wspaniałym wydarzeniu. Oni mają intrygujące, powalające głosy,które dopełniają się i tworzą coś, co kochają wszyscy fani. Nie da się tego nazwać, to jedno wielkie 'wow'. Jestem bardzo szczęśliwa, wiedząc, ze uda mi sie zobaczyć Liam'a. Uważam, że jest naprawdę przystojny, kochany. Wymarzony chłopak, którego chciałabym poznać osobiście! Mam wielką nadzieje, że wezmę autograf i jeśli się oczywiście uda go zdobyć, zrobię zdjęcie i Wam pokaże!
Dzisiaj kończę, zaraz idziemy z Lily na zakupy. Kolejne szaleństwo,śpiew i wygłupy. Całe my. Szczere całusy i mocne uściski, kochani. Zawsze oddana, Natalie."
Ten Liam zawsze wielbiony przez nastolatki. Naprawdę miło się czyta tyle wspaniałych słów o naszym zespole. Najważniejsze jest to,że nasz muzyka daje szczęście innym. Do zobaczenia na koncercie, Natalie. Pomyślałem i wyłączyłem laptop.
Spojrzałem na kanapę na której smacznie spali chłopcy. Zayn głowę miał położoną na kolanach Liam'a. Liam opierał się o Harry'ego, wyglądali jakby się mieli zaraz pocałować. A nogi Niall'a znajdowały się na kolanach Harry'ego.
Ledwo udało mi się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechu. Poczułem senność i udałem się w stronę sypialni.
Dobranoc Londynie. Dzięki za ten wspaniały dzień.



Tak musiałam dodać ten rozdział, po kilku miesiącach pojawił się.
Mam nadzieję, że Tusia nie będzie miała mi za złe , że dodaje notkę bez jej z gody, ale nie mam z nią kontaktu przez gg :(
Przepraszam....
Mam ogromną nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu :)
Część Natali pisała niezastąpiona Tusia, a Louisa ja(Lilka). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz