wtorek, 31 lipca 2012

Dwa:Słowa dawały do myślenia, zastanowienia się nad życiem.


Doszłam do wniosku, że te zakupy to był dobry pomysł, gdyż miałam teraz mnóstwo kolejnych pięknych ubrań, a dziś był TEN dzień. To już dzisiaj pójdę na koncert One Direction jednego z najlepszych zespołów!
Założyłam moją błękitną sukienkę, buty na obcasie, do torebki wrzuciłam kilka drobiazgów, które mogą mi się przydać, a następnie przejrzałam się w lustrze. Było dobrze, więc wzięłam kosmetyczkę, wyjmując z niej czarny tusz, który po nałożeniu wydłużył moje rzęsy i nadał im odpowiednią objętość. Przejechałam błyszczykiem po ustach i mogłam powiedzieć, że byłam gotowa. Wyszłam z pokoju, powoli schodząc na dół. Przy drzwiach stała już Lili, która na mój widok uśmiechnęła się. Trzeba przyznać, że wyglądała inaczej ode mnie, ale także bardzo ładnie. Miała na sobie krótką, czarną spódniczkę i bluzkę na ramiączka w kolorze fioletowym, na ramiona miała zarzucone bolerko tego samego koloru co spódniczka. Podeszłam do dziewczyny i mocno ja przytuliłam.
- Gotowa? - zapytała podekscytowana. Widzałam jak w jej oczach tańczą radosne iskierki, a jej usta były ułożone w jej największym i najpiękniejszym uśmiechu. Kiwnęłam głową, a następnie opuściłyśmy mój dom, szybkim krokiem przemierzając ulice Londynu. Koncert miał się odbyć za czterdzieści sześć minut, a minimum połowe tego potrzebowałyśmy na dojście do hali. Droga zleciała nam jednak bardzo szybko, więc po chwili wchodziłyśmy już do wielkiej hali. Kiedy zerknęłam na zegarek w komórce, zauważyłam, ze zostało jeszcze piętnaście minut. Strasznie dużo ludzi, pomyślałam. Wiedziałam, że bilety rozeszły się bardzo szybko, ale nie spodziewałam się aż tylu osób.
-O! To tutaj, Nati. Stańmy pod sceną! - Zaczęłyśmy przepychać się przez tłumy, a efekt był taki, że byłyśmy idealnie pod sceną. Rozejrzałam się jeszcze dookoła, teraz były tutaj miliony fanek i możliwe, że też fanów One Direction.
Nagle wszystkie światła zgasły, a na scenie zaczęły pojawiać się zarysy postaci. Chwilkę póżniej w głosnikach słychac były pierwsze dźwięki 'One Thing'. Jakby wszystko ożyło zrobiło się bardzo jasno, wszystkie kolorowe światełka, reflektory i inne efekty skierowane były na pięciu chłopaków, na których widok razem z Lilą zaczęłyśmy piszczeć, to samo słychac było w całej hali.
- Witam Londyn! - krzyknął Harry, a kilka sekund póżniej usłyszałam cudowny głos mojego ukochanego członka zespołu - Liam'a. Ubrany w czerwone spodnie i koszulę w czarną kratkę prezentował się idealnie. Włosy jak zwkle ułożone, oczy, które wyrażały mnóstwo emocji. Radość, która z nich płynęła dawała człowiekowi dużo szczęścia.
'I've tried playing it cool
But when I'm looking at you
I can't ever be brave
Cause you make my heart race..'
***
Skakałyśmy, piszczałyśmy i śpiewałyśmy przez tą i całe pięć kolejnych piosenek. Czułam się wspaniale, po moim ciele przechodził dreszcz pełen emocji, które sprawiały, że miałam ochotę wybuchnąć z podekscytowania. Podłoga pod moimi stopami drżała pod wpływem nagłośnienia.
- A teraz czas na ostatnią piosenkę, kochani! - usłyszałam głos Louis'a, który dzisiaj wyglądał niesamowicie w bluzce w poziome paski i fioletowych spodniach. Nie byłam zadowolona z tego, że to już koniec, tym bardziej mój humor uległ zmianie, kiedy usłyszałam słowa piosenki, przy której zawsze się wzruszam. Każda ich piosenka dawała nadzieje, była wypełniona realnością, rzeczywistością. Słowa dawały do myślenia, zastanowienia się nad życiem. Pomagały przejść przez trudny okres, wyjść z nałogów, wydostac się ze swoich problemów. Więc nic dziwnego, kiedy zaczęli śpiewać refren, po policzku spłynęła mi jedna, samotna łza.
You know I'll be
Your life, your voice,
your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today.'
***
Zaczęłam wątpić czy uda mi się zdobyć autograf, kiedy zobaczyłam długą kolejkę. Jednak wiernie czekałam z przyjaciółką u boku, nadal podekscytowaną.
Obie dzisiaj miałyśmy wspaniały dzień, gdyż nie każdy ma możliwość udania sie na koncert. W dodatku takiego zespołu, przecież One Direction było teraz jednym z lepszych (o ile nie najlepszym) zespołów. Każdy pragnał zobacyzc ich uśmiechnięte twarze, wyćwiczone choreografię, perfekcyjne głosy, miłośc i szczęście jakie dawali fanom. Ukazywali to w każdym ruchu, siedziało w nich tak dużo energii, ża trudno to sobie wyobrazić.
- Cześć, jak ci na imię? - usłyszałam i dopiero wtedy zrozumiałam, że stoję przed szatynem. Podniosłam swój wzrok, kierująk go na twarz Payn'a, który uśmiechał się przyjaźnie.
- Jestem Natalie. - przedstawiłam się, starając nie palnąć żadnej głupoty lub nie zacząć skakać jak głupia, niedojrzała fanka. Przecież nią nie byłam! Weź się w garść, dziwczyno! Liam szybko zapisał dedykację na swoim zdjęciu, podpisując się, po czym podał mi je, ukazując rząd białych, równych zębów. - Dzięki. - mruknęłam cicho, widząc jak podpisuje już kolejne zdjęcia.
Czego się spodziewałam? Że nagle się do niego przytulę i będziemy parą? Tak, własnie tak. Jestem głupia.
Podeszłam do Harr'ego, Zayn'a i Niall'a, którzy szybko złożyli swoje autografi i mówiac jak to bardzo kochają swoje fanki takze zajęli się innymi. Podchodząc do Louis'a mój zapał zmalał. W końcu niezainteresowanie sławnego gwiazdora zwykła, nudną i przeciętnie ładną nastolatką było normalne. Eh.
- Jestem Louis. - wystawił swoją dłoń w moją stronę, uścisnęłam ją, wymawiajac swoje imię. - Ładnie. -pochwalił mnie, na co uśmiechnęłam się delikatnie.- Ile masz lat? - zapytał, przyglądając się mojej twarzy. Dziwnie się poczułam. Tak inaczej, to było coś czego nie potrafiłam zrozumieć. nagle moje ciało pokryła gęsia skórka, uśmiech rozświetlił moją twarz, oczy aż czułam, ze tryskały szczęściem. Było mi dobrze, tak jak dawno nie było.
- Osiemnaście. - odpowiedziałam, przyjrzałam się bliżej jego oczom. Były naprawdę niezwykłe. Zielone, pochłaniające każdy skrawek mojej twarzy. Hipnotyzujące tęczówki chłopaka spotkały się z moimi i wtedy stało sie coś dla mnie dziwnego, magicznego. Ich głębia wywoływała przyjemne uczucie ciepła, rozlewającego się w środku, gdzieś w okolicach serca. Byłam nim zaintrygowana.
Kiedy podał mi kartkę, a nasze dłonie się spotkały, przeszył mnie dziwny prąd. Taki pozytywny. Uśmiechnęłam się po raz ostatni w jego stronę, wychodząc z pomieszcznia.
- Hej! Jestem już. - poczułam ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam głowę, widząc uśmiechniętą Lilkę. Dziewczyna przeczesała dłonią swoje długie, ciemne włosy, przeglądając swoje zdobyte zdjęcia i autografy, a ja nagle ujrzałam kogoś za nią.
- Hej, Natalie! - Lili odwróciła się zdziwiona, a następnie spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami. Byłam bardziej zaskoczona niż ona. Co tu robi Louis?!

Cześć! Wiem, nie jest idealny, ale musiałam go skończyć, bo Lilce bardzo zależało. Nie sprawdzałam błędów, może być sporo. Mam nadzieje, że wybaczycie. Onet mnie denerwuje coraz bardziej. Następny pisze Lilka, przygotujcie sie na coś świetnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz