Podniosłem leniwie oczy, zerkając na zegarek znajdujący się na szafce nocnej, stojącej nieopodal łóżka. Siódma trzydzieści. Kto o zdrowych zmysłach budzi mnie o tej godzinie?! Westchnąłem głośno słysząc po raz kolejny, uporczywy dźwięk dzwonka do drzwi. Zerwałem się szybko z łóżka. Chciałem , aby ten piekielny dźwięk, który roznosił się w mojej głowie ze zdwojoną siłą, już ustał. Miałem ochotę zabić osobnika, który wyrwał mnie ze snu, o tak wczesnej porze. Moja złość minęła, kiedy w progu zobaczyłem blondyna, który spoglądał na mnie swoim smutnym spojrzeniem. Ruchem ręki zaprosiłem Irlandczyka do środka, który od razu pomaszerował w stronę kuchni. Domyśliłem się, że zdesperowany Niall widząc pustki w swojej lodówce, poszedł szukać szczęścia po sąsiadach. Cała nasza piątka mieszkała w jednym apartamentowcu, każdy na innym piętrze. Nie wyobrażam sobie życia bez chłopaków, byliśmy nie tylko zespołem One Direction, ale także paczką nierozłącznych przyjaciół. Słysząc chrząknięcie przyjaciela szybko skierowałem się do kuchni. Horan siedział za stołem z zamkniętymi oczami, co jakiś czas mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem. Musiał być już naprawdę głodny, burczenie jego brzucha zagłuszało hałas, dochodzący z ulicy. Z produktów, które udało mi się wygrzebać z lodówki, postanowiłem zrobić jajecznicę z tostami. Niby nic specjalnego, jednak dla głodnego Niall'a, będzie to prawdziwa uczta. Stukałem nerwowo palcami o blat. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że dzięki Horan’owi chociaż na chwile udało mi się zapomnieć o dzisiejszym koncercie. Czułem się jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć. Bomba niepokoju. Moje zachowanie bardzo mnie dziwiło, to nie pierwszy, i na pewno nie ostatni koncert w moim życiu. Może po prostu jestem zbyt przewrażliwiony? Przecież jeśli zapomnę, lub pomylę tekst ze stresu, fani mnie nie znienawidzą. Przynajmniej mam taką nadzieję...
Postawiłem talerz ze śniadaniem przed blondynem. Delikatnie potrząsnąłem jego ramieniem, aby się obudził. Kiedy tylko zobaczył przygotowaną przeze mnie jajecznicę, jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Jedliśmy w milczeniu, czasami wydawało mi się, że świetnie dogadujemy się bez słów. Z resztą po co psuć tak idealną ciszę.
Niall podziękował za śniadanie i poszedł do siebie. Przez chwilę rozpatrywałem powrót do łóżka,jednak bezskuteczne próby dalszego snu zmusiły mnie do wyjścia z mieszkania.Koncert miał rozpocząć się dokładnie o siedemnastej, więc miałem jeszcze sporo wolnego. Liam dzisiaj jedzie do Danielle, aby spędzić z nią trochę czasu, przed jej wyjazdem do Stanów. Zayn zapewne będzie długo wybierał swój idealny strój na występ. Niall na pewno wrócił do łóżka, a Harry rozgląda się teraz za kolejną dziewczyną, którą oczaruje blaskiem swoich niebieskich tęczówek.Podsumowując zostałem sam.
Bywały dni kiedy czułem się samotny, ale nie była to samotność spowodowana brakiem przyjaciół wokół mnie. Była to samotność serca. Zawsze kiedy spoglądałem na przechodzące chodnikiem pary, zastanawiałem się jak to jest?Jakie to uczucie być na pierwszej randce, całować dziewczynę o poranku ,chodzić z nią za rękę na spacery. Jak to jest być komuś potrzebny? To śmieszne!W dzisiejszych czasach każdy osiemnastoletni chłopak ,już nie raz przeżywał swoją miłość. Jednak kiedy widzę Harry'ego, bawiącego się co wieczór z inną dziewczyną na imprezie, z której i tak na sam koniec wraca sam, ze łzami woczach. Tracę wiarę w prawdziwe uczucie. Wiele fanek wzdycha na nasz widok podczas koncertów, ale kiedy my wzdychamy na widok dziewczyn, zazwyczaj dostajemy kosza. Każdy myśli, że jeśli jest się sławnym, można mieć każdą dziewczynę na skinienie. W rzeczywistości niestety tak nie jest. Pamiętam jak Liam skakał z radości, kiedy Danielle zgodziła się być jego dziewczyną, jest wielkim szczęściarzem. Nauczyć się miłości Małego Księcia do Róży to prawdziwa sztuka. Ja wciąż czekam na swoją Różę ...
"Słodko jest nocą patrzeć na niebo, gdy kochasz różę, która znajduje się na jednej z gwiazd. Wówczas wszystkie gwiazdy są ukwiecone."
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk piosenki zespołu rockowego The Fray.
If I don't say this now I will surely break
As I'm leaving the one I want to take
Forgive the urgency but hurry up and wait
My heart has started to separate
- Tak Harry ?- zapytałem, szybko odbierając telefon.
-Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytał po chwili namysłu. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Szatyn był typem osoby, która nie znosiła smutasów. Kiedy widział, że któryś z nas ma jakieś zmartwienie, starał się go rozśmieszyć. Aż do momentu kiedy oboje wylądowaliśmy na podłodze, śmiejąc się w niebo głosy. Najwidoczniej Harry, miał również talent do poprawiania nastroju przez telefon.
-Kiedy dzwonisz na wyświetlaczu pokazuje mi się twoje imię, geniuszu. -powiedziałem, starając się powstrzymać od śmiechu.
-Rzeczywiście !-krzyknął uradowany. Jego piskliwy głos, rozniósł się echem w moich uszach.-Zapomniałbym! Gdzie ty się podziewasz? Wszyscy bardzo się o Ciebie martwimy.-dodał,poważnym tonem.
-Musiałem poukładać sobie kilka spraw. Zaraz będę. - odpowiedziałem, kończąc rozmowę z przyjacielem. Telefon wrzuciłem do kieszeni swojego brązowego płaszcza.
Nawet nie wiem kiedy, znalazłem się nad mostem Tower Bridge. Londyn wszystkimi swoimi urokami, przyciągał mnie do siebie jak magnez. Kochałem to miasto. Jako nastolatek często przychodziłem tutaj. Aby odetchnąć na chwilę od wszystkich swoich problemów. Zapomnieć o otaczającym mnie świecie.
Wpadłem do pokoju jak oparzony. Zegar wskazywał godzinę piętnastą. Czas naprawdę szybko zleciał. Wyjąłem z szafy pierwsze lepsze ubrania. Szybko przebrałem się w bluzkę w paski i fioletowe spodnie, na nogi założyłem białe trampki. Czyli mój standardowy strój koncertowy. Zbiegłem prędko po schodach, o mały włos nie przewracając się. Chłopcy już dawno czekali na mnie w samochodzie. Zająłem miejsce pomiędzy Harry'm a Niall'em. Posłałem wszystkim przepraszające spojrzenie . Panowała grobowa cisza. Na samym początku było to trochę irytujące i krępujące, bo zazwyczaj wariujemy i śmiejemy się przed koncertem. Jednak doszedłem do wniosku, że chłopcy skupieni byli na najbliższym występie. Ja wolałem o tym nie myśleć. Chciałem się wyluzować, a ciągłe przejmowanie się, na pewno by mi w tym nie pomogło. Chwila wytchnienia była mi potrzeba.
Weszliśmy za kulisy ogromnej hali. Mieliśmy jeszcze około pół godziny czasu na przygotowanie się. Wszyscy rozeszli się do swoich garderób. Chłopcy zachowywali się dzisiaj wyjątkowo nieswojo. Czułem, że między nami zaczęło coś się psuć. Nasza nierozerwalna dotąd nic przyjaźni zaczyna pękać.
Harry usiadł obok mnie na sofie. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest przygnębiony.
-Co się dzieje Harry? -zapytałem, przenosząc spojrzenie na przyjaciela.
-Co masz na myśli?- zapytał. W jego oczach nie było tych iskierek, które radośnie migotały za każdym razem, kiedy spoglądał w moją stronę.
-Dobrze wiesz o czym mówię. Czemu wszyscy dzisiaj milczą ? Dlaczego, zamiast spędzać teraz czas razem, każdy z nas siedzi w oddzielnym pokoju ?- starałem się zapanować nad zdenerwowaniem, które powoli zawładnęło moim umysłem. Niestety nigdy nie byłem dobry w ukrywaniu swoich emocji.
-Kiedy ty wyszedłeś.-zaczął łamiącym się głosem.-Zayn i Liam mieli małą sprzeczkę. Zayn zarzucał Liam'owi , że zbyt mało czasu poświęca zespołowi.-po tych słowach ukrył twarz w dłoniach. Mało komu mogło się wydawać, że osoba taka jak Styles mogła być, aż tak wrażliwa. Chwilami był bardziej kruchy niż Niall. Każda nasza najmniejsza kłótnia zadawała mu wiele cierpienia. Ciężko pracowaliśmy nie tylko na naszą karierę, ale także na przyjaźń. Na samym początku, kiedy w X Factorze połączono nas w zespół. Wszyscy nie przepadaliśmy za sobą i ciągle mieliśmy odmienne zdania. Teraz każdy poświęciłby własne życie, za drugiego. Nie pozwolę, aby humorki Malika popsuły ten wieczór! Poklepałem szatyna po ramieniu, aby dodać mu otuchy. Serce pękało mi na miliony kawałeczków, kiedy był w totalnej rozsypce.
-Nie martw się ! Porozmawiam z Malikiem. Zobaczysz, że zaraz wszyscy będziemy się z tego śmiać. - Zdawałem sobie sprawę z tego, że Zayn był twardszym orzechem do zgryzienie niż Payne. Jego rozmowa z Harry'm, mogłaby pogorszyć jeszcze bardziej nastrój Styles'a . - Ty sprawdź co u Liama.
Zapukałem do drzwi z napisem " Zayn Malik" . Nie wiem czy bardziej bałem się jego widoku, czy słów, które od niego usłyszę. Dotychczas nasze konflikty nie trwały dłużej niż pięć minut. Nie zdziwił mnie brak jakiejkolwiek odpowiedzi.Powoli wszedłem do środka. Siedział na parapecie dopalając papierosa. Widziałem, jak bardzo trzęsą się mu dłonie. Zayn nie był typem osoby, która potrafiła wyżalić się ze swoich problemów. Nie mogłem tak po prostu podejść do niego, poklepać po po plecach i powiedzieć, że wszystko wcześniej czy później się ułoży. Wyśmiałby mnie. Czekałem na jego ruch.
- Liam przysłał Cię to mnie?- przerwał dość długą chwilę ciszy. Nigdy wcześniej nie widziałem go w takim stanie. Worki pod oczami, nieogolona twarz , poszarpane włosy. Wyglądał, jakby dosłownie przed chwilą wstał z łóżka.
-Nie. Słyszałem, że się pokłóciliście. - usiadłem na małym skórzanym fotelu. Czarny zeskoczył z parapetu na podłogę. Dopiero teraz zauważyłem bałagan jaki panował w pomieszczeniu. Wszędzie walały się porozrzucane ubrania i butelki po napojach energetyzujących, od których uzależniony był Malik. Ku mojemu zaskoczeniu, usiadł tuż na przeciwko mnie.
- Wiesz Louis, sam nie wiem co ostatnio się ze mną dzieje. - zaczął, nerwowo bawiąc się rękawem swojej bluzy.- Nie chciałem wyładować swojej złości na Liam'ie. Może po prostu mu zazdroszczę ?
-Czego mu zazdrościsz? -zapytałem, przyglądając się mu uważnie.
-Liam jest przystojny. Ma ogromny talent do śpiewania i tysiące fanek. Nie wspominając o cudownej dziewczynie.- W życiu nie pomyślałbym, że Zayn może czegoś zazdrościć Liam'owi. Przecież Malik sam jest uważany przez wszystkich za ideał piękna.
- Zayn przecież dobrze wiesz, że masz ogromny talent. Spójrz w lustro i powiedz mi, że czegoś Ci brakuje. Wybacz stary, ale wtedy Cię wyśmieje. - Wydawało mi się, że moje słowa poprawiły mu humor.
-A teraz doprowadź się do porządku. Czekam za drzwiami. - Wyszedłem i oparłem się o ścianę. Czułem, że Malik nie był do końca ze mną szczery. Nie powiedział mi tak naprawdę czym martwi się od dłuższego czasu.
Po chwili dołączył do mnie. Ogolił się , uczesał, nawet zmienił swoje ubranie. W zaledwie pięć minut. To jego nowy rekord.
-Zayn na pewno wszystko w porządku?
-Tak. Dzięki , za rozmowę. Musiałem się komuś wygadać.- powiedział, uśmiechając się .
Niall, Harry i Liam stali już przy wyjściu na scenę. Kiedy zobaczyli nas, wszyscy zamilkli. Zayn podbiegł do Liama i go przytulił . Szepnął mu na ucho kilka słów, po czym oboje odwrócili się w naszą stronę.
-To co idziemy? -zapytał Liam, na jego twarzy malował się szeroki uśmiech. Był szczęśliwy.
Wszyscy skinęliśmy głowami i weszliśmy na ogromną scenę. Moje serce waliło jak dzwon. Bałem się, że za chwilę wyleci z mojej klatki piersiowej.
Na widowni co jakiś czas było słychać pojedyncze szepty. Wszędzie panowały egipskie ciemności. Nagle na scenie zaczęły pojawiać się zarysy naszych sylwetek. Wszystkie światła skierowane były teraz na naszej piątce.
-Witaj Londyn! - krzyknął Harry. W odpowiedzi usłyszał tylko pisk dziewcząt .
Pierwsze wykonaliśmy One Thing. Wszyscy bawiliśmy się cudownie , tak jak cała publiczność. Byłem naprawdę szczęśliwy, widząc ile radości daje innym nasza muzyka. To cudowne uczucie.
Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Przyszedł czas na zaśpiewanie ostatniego utworu.
-A teraz czas na ostatnią piosenkę, kochani! - krzyknąłem do mikrofonu wsłuchując się w melodię piosenki moments, po kilku minutach schodziłem z chłopakami ze sceny, żegnany oklaskami.
Poszedłem do swojej garderoby umawiając się z chłopakami, że spotkamy się przy rozdawani autografów. Na mojej szafce leżała butelka wody, dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak bardzo jestem zmęczony i spragniony. Wziąłem ją, a już po chwili w koszu wylądowała pusta butelka. Przebrałem się w czyste ubrania, biorąc do kieszeni telefon, kiedy ktoś zapukał do drzwi garderoby
-Proszę- powiedziałem, w pomieszczeniu ukazała się głowa Nialla- już idę- ruszyłem w jego stronę
-Bardziej mnie interesuje czy masz coś do jedzenia- zaśmiałem się cicho, rozglądając za czymś dla przyjaciela
-Niestety nie- powiedziałem klepiąc go po ramieniu wychodząc- pytałeś chłopaków?
-Tak, też nic nie mają- odparł smutny
-A nie ma tutaj nigdzie jakiegoś sklepu?
-Wszędzie roi się od fanów, a teraz musimy podpisywać autografy, jakoś wytrzymam, albo umrę z głodu- mruknął, zaśmiałem się po cichu, moim oczom ukazała się kolejka fanów stojących po nasz podpis. Uwielbiałem ten moment, mogłem wtedy lepiej poznać osoby dzięki którym jestem tym kim jestem. Usiadłem obok Nialla, który szybciej niż ja zajął miejsce, lubiłem być na końcu, mogłem obserwować przyjaciół i reakcję fanów.
Wziąłem do ręki marker i już po chwili składałem podpis na swoim zdjęciu, posyłałem wszystkim szczere uśmiechy, na co do moich uszu dochodziły piski lub odgłosy westchnienia. Popatrzyłam na niekończącą się kolejkę po czym skierowałem wzrok na chłopaków. Do Liama podeszła właśnie piękna dziewczyna, coś w niej przykuło moją uwagę miała piękny uśmiech, który niestety po chwili zniknął z jej twarzy, odebrała autograf i powiedziała coś do mojego przyjaciela, ale ten już podpisywał się innej dziewczynie, była widocznie zawiedziona. Chłopcy nie zwrócili większej uwagi na nieznajomą, zawsze tak do tego podchodzili, męczyło ich to, a gdyby jeszcze mieli się odezwać to pewnie by umarli, westchnąłem. Dziewczyna podeszła do mnie pozbawiona wszelkiej nadziei na jakikolwiek ruch z mojej strony.
-Jestem Louis- wyciągnąłem do niej rękę, popatrzyła na mnie zaskoczona, ale odwzajemniła mój gest wymawiając imię: Natalie, Natalie- ładnie- wymówiłem swoje spostrzeżenie na głos- ile masz lat?- zapytałem nie chcąc kończyć rozmowy, przyglądałem jej się zainteresowany, nie mogłem oderwać wzroku od jej twarzy
-Osiemnaście- uśmiechnęła się delikatnie, nasze oczy się spotkały, niestety nie potrafię słowami opisać uczucia, które mną zawładnęło. Spuściłem wzrok, aby trochę ochłonąć i złożyłem podpis na swoim zdjęciu, kiedy podniosłem wzrok uczucie wróciło. Podałem jej kartkę, kiedy dotknąłem jej dłonie poczułem, że zadrżała. Dziewczyna uśmiechnęła się dziękując i odeszła. Nadal nie mogłem zrozumieć co się ze mną stało, wiedziałem, że nie mogę pozwolić żeby tak po prostu odeszła. Targany wieloma uczuciami na raz wziąłem marker, zdjęcie, posłałem zaskoczonym chłopakom przepraszające spojrzenie i pobiegłem za nią. Kiedy wybiegłem na ulice, dostrzegłem ją szła z jakąś dziewczyną, ale to nie było ważne
-Hej, Natalie!- krzyknąłem podbiegając do dziewczyn i właśnie w tamtej chwili cała odwaga mnie opuściła, przyjaciółka dziewczyny która zrobiła na mnie takie wrażenie, stałą oszołomiona i wyglądała jakby miała zaraz zemdleć. Posłałem jej delikatny uśmiech i spojrzałem w najpiękniejsze oczy na świecie- pomyślałem, że może moglibyśmy się kiedyś spotkać?- popatrzyła na mnie nie kryjąc zaskoczenia, ale ja nadal tonąłem w jej oczach
-Jeżeli..- zawahała się przez chwilę- jeżeli chcesz- posłała mi swój piękny uśmiech, który od razu odwzajemniłem choć mój pewnie nie bił takim blaskiem jak jej.
Zacząłem pospiesznie pisać swój numer na zdjęciu, po czym jej je wręczył, popatrzyła na nie zaskoczona
-Odezwij się, będę czekał na telefon- ostatni raz zerknąłem w jej oczy i pobiegłem z powrotem, kiedy już miałem zniknąć z jej widoku, popatrzyłem na nią, w tej samej chwili także się odwróciła, delikatnie mi machając, odwzajemniłem gest i wróciłem do chłopaków. Wypytywali mnie co się stało, ale nic im nie powiedziałem, nie chciałem zapeszyć. Moją głowę ciągle zaprzątała Natalie, nie chciałem przestać o niej myśleć.
Niestety minęło kilka dni, a ona się nie odzywała, miałem ochotę zacząć ją szukać, ale znałem tylko jej imię oraz wiek, no i oczywiście, że jest najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem. Przestałem rozmawiać z chłopakami nie chcą marnować chociaż chwili na nie myślenie o niej, stała się moim tlenem. Co noc śnił mi się jej piękny uśmiech i oczy w których tonąłem do puki nie przerywał mi tego budzik, lub któryś z chłopaków z pytaniem czy na pewno nie chcę pogadać. Sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje, ale czułem, że dziewczyna którą spotkałem po koncercie jest kimś dla mnie ważnym.
*****
Cześć :) Przepraszam, że rozdział pojawia się tak późno, ale brak weny dokuczał mi przez najbliższy czas.
Mam nadzieję, że spodoba wam się rozdział .
Notkę dedykuję:
Nili
Józefowej
Shadow
Następny pisze Tusia.
Pozdrawiam, Lilka
Dziękuje za dedykację ;D fajny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńJaki brak weny? Rozdział jest świetny, szczególnie druga połowa. Wkręciłam się i to bardzo (; Mam nadzieję, że czwórka ukaże się trochę szybciej niż ta część i będzie równie ciekawa, znając możliwości Tusi. Pozdrawiam, Pearl.
OdpowiedzUsuń